piątek, 15 marca 2013

Zamek Krzyżacki

Dziś Ula będzie słuchać opowieści o zamku, którego już nie ma, co ciekawe nikt nie wie, jak ten zamek wyglądał. Wiadomo natomiast, gdzie się znajdował.
Ula spaceruje wzdłuż Motławy i dochodzi do kawałka ceglanego muru. Siedem wieków temu w tym miejscu był powstal warowny zamek. Wybudowali go Krzyżacy. 
Krzyżacy byli rycerzami i zakonnikami. Wiele wieków temu tacy uzbrojeni zakonnicy mieli za zadanie bronić Jerozolimy i miejsc świętych dla chrześcijan, którym zagrażali Muzułmanie. Kiedy Ziemia Święta, znajdująca się przecież setki kilometrów została już całkowicie opanowana przez Arabów, zakonnicy musieli znaleźć sobie nowe zadania. W dawnych czasach zdarzało się, że siłą, ogniem i mieczem zmuszano ludzi do przyjmowania chrześcijaństwa, albo pod pretekstem nawracania zdobywano nowe terytoria. Zakon Krzyżacki przeniósł się, na zaproszenie jednego z polskich książąt na ziemie znajdujące się na północ od dzisiejszej Warszawy, które zamieszkiwały plemiona pogańskie, z którymi mieszkańcy polskich księstw toczyli nieustanne walki. Krzyżacy mieli pomóc ich pokonać. Pomogli. Plemiona Prusów i Jaćwingów zniknęły, a zakonnicy pozostali na wiele wieków na ich terenach i utworzyli swoje państwo. Rozszerzali jego granice w sposób, jaki wierzącym chrześcijanom nie przystoi: albo mieczem, albo podstępem.
Zakonni rycerze zdobyli także Gdańsk i wybudowali w mieście zamek. Jednak Gdańszczanie nie zaakceptowali nowej władzy, przy każdej okazji wyrażali swoje poparcie królom Polski. Kiedy pojawili się w mieście zabili wielu mieszczan, którzy nie mogli się pogodzić z nowymi porządkami. Prze ponad sto lat warowny zamek nad Motława zamieszkiwali zbrojni rycerze z krzyżami na płaszczach, aż w końcu przyszedł dzień, kiedy dzięki królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi udało się przyłączyć Gdańsk do Polski. Szczęśliwi mieszkańcy miasta zburzyli zamek, który kojarzył się z uciskiem i niedolą.
Dziś Ula wypatruje pozostałości po warowni - została jedna baszta i kawałek muru. 

Ula już wcześniej poznała historię Krzyżaków. Odwiedziła zamek w Malborku - stolicę Krzyżackiego państwa. Miała wtedy pięć miesięcy, ale i tak z zapałem zwiedzała, a kiedy się zmęczyła, po prostu usnęła. 




3 komentarze:

  1. Super blog. Naprawdę bardzo mi się podoba. Także jestem mamą z tym, że mój synek ma 2 latka i dużo z nim spaceruje ale np. na lot samolotem czy wejście do muzeum bym się nie odważyła z moim smykiem. Sama interesuję się historią Gdańska, najbardziej interesują mnie różnego rodzaju opuszczone obiekty.

    Pozdrawiam Ewelina

    http://fotoeksploracja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bardzo polecam tego typu wyprawy. Samolot okazał się bardziej przyjazny niż pociąg. Natomiast z wejściami do muzeum jest taki problem, że do większości nie można wjechać wózkiem. Trzeba się zaopatrzyć w chustę lub nosidło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje dziecko chyba nie nadaje się na takie wycieczki kulturoznawcze :P jest strasznie żywym i chałaśliwym dzieckiem, które ciężko okiełznać. Ale planuję na przyszły rok albo za 2 latka jechać z synkiem do Malborka pokazać mu zamek. Ponoć chłopców kręcą takie historie o zakmach, królach, rycerzach, księżniczkach i smokach ziejących ogniem :D

    OdpowiedzUsuń