piątek, 30 listopada 2012

Kartuzy


Tym razem wyjazdowo.....
Na miejsce, gdzie dziś znajduje się miasto Kartuzy, dawno, dawno temu szlachcic Jan z Rusocina sprowadził zakon Kartuzów. Stąd właśnie wzięła się nazwa miejscowości.
Życie w tym zakonie nie jest łatwe. Zakonnicy spędzają czas w samotności, w malutkich domkach z ogródkami. Możemy takie zobaczyć w Kartuzach, choć większość się nie zachowała, nie ma w nich też obecnie ich mieszkańców.
Kartuzi życie spędzają w milczeniu i na modlitwie. Swój mały domek mnich opuszcza tylko trzy razy w ciągu doby na wspólna wraz z innymi zakonnikami modlitwę i Mszę Świętą. Posiłki spożywa w samotności, w swoim domku, z jednym wyjątkiem- niedzielnym obiadem, który wszyscy mnisi jedzą wspólnie w refektarzu. Refektarz to zakonna jadalnia, którą również możemy zobaczyć w Kartuzach.
Najważniejszy jednak w tym mieście jest kościół. Pierwsze co zwraca uwagę to dach- swoim kształtem przypominający wieko od trumny, nieprzypadkowo, bo pamięć o śmierci ma swoje ważne miejsce w życiu zakonników. Wewnątrz, pod chórem umieszona jest rzeźba anioła z kosą, takie nietypowe przedstawienie śmierci, nie kostucha, a właśnie anioł.  Wnętrze jest wspaniałe, bogato zdobione, pełne rzeźb obrazów. Bardzo kontrastuje ze skromnym życiem mnichów. Jednak wszystko ma swoje wytłumaczenie. Wszystkie elementy wyposażenia kościoła były wykonane na chwałę Boga, a nie dla wygody skromnych zakonników. 

 Kartuzy to urocze miasteczko, wspaniałe do spacerów. My nasz spacer zaczęliśmy w Rynku, a potem byliśmy nad jeziorem i przy klasztorze. Na koniec zjedliśmy ciastka w kawiarni w refektarzu klasztornym. Wspaniałe miejsce, w którym nawet jest urządzony kącik do rysowania dla dzieci, a poza tym przepiękne kaszubskie hafty na obrusach i przemiła obsługa.

piątek, 23 listopada 2012

Wrzeszcz i Günter Grass



Günter Grass to bardzo znany niemiecki pisarz. Napisał kilka książek, przeznaczonych raczej dla dorosłych.  Jest już starszym panem, obecnie mieszka w Berlinie, urodził się zaś w Gdańsku.
Gdańsk przez krótkie dwadzieścia lat w dwudziestym wieku nie należał do żadnego państwa. Był wolnym miastem- miastem nad którego bezpieczeństwem miały czuwać prawie wszystkie państwa Europy, miało nawet swoją własną konstytucję, hymn i parlament- czyli wszystko to co posiadają państwa. W Gdańsku mieszkali Polacy, Niemcy i Kaszubi - ludzie którzy mieszkali i nadal mieszkają tu z dziada pradziada. 
Günter Grass urodził się właśnie a tamtym czasie, jego tata był Niemcem a mama – Kaszubką. W swoich książkach opisuje Gdańsk, a także żyjących w nim kiedyś Polaków, Niemców i Kaszubów. Sam autor w czasie II wojny światowej służył w niemieckim wojsku a po jej zakończeniu zamieszkał Niemczech. Potem zaczął pisać książki, a za jedną z nich – „Blaszany Bębenek” dostał nawet najważniejszą na świecie nagrodę dla pisarza- Literacką Nagrodę Nobla. 
W Dolnym Wrzeszczu jest szkoła do której uczęszczał autor i główny bohater jego najbardziej znanej książki - Oskar Matzerath, choć w przypadku Oskara słowo „chodził” nie do końca tu pasuje- spędził w niej tylko jeden dzień. Samego Oskara tez możemy spotkać we Wrzeszczu - postać z „Blaszanego Bębenka” siedzi sobie na ławeczce i oczywiście trzyma swój nieodłączny blaszany bębenek i patrzy na dziewczynę z parasolką umieszczoną na fontannie. Ten pomnik z brązu postawiono dziesięć lat temu, żeby mieszkańcy miasta pamiętali o najbardziej znanym bohaterze książki pochodzącym właśnie z Wrzeszcza. Jak wiemy edukacja człowieka na jednaj szkole się nie kończy, to idąc dalej zobaczymy jeszcze jedną szkołę do której chodził Günter Grass, i jednocześnie najstarszą w Gdańsku szkołę średnią „Conradinium”.

Razem z Ulą spacerowałyśmy po Wrzeszczu i szukałyśmy śladów pisarza i bohaterów jego książek – na szczęście są oznaczone odpowiednimi tabliczkami.Podczas spotkania z Oskarem, Ula usnęła.