piątek, 22 marca 2013

Spichlerze na Ołowiance

Ula próbuje sobie wyobrazić wyspę - magazyn. Widziała już przy autostradzie ogromne hale, do których tiry przywożą przeróżne towary, stamtąd trafiają do hurtowni i sklepów.
Dawniej, w Gdańsku takim magazynem była wyspa Ołowianka. Stały na niej spichlerze, jeden obok drugiego. Port na przeciwnym brzegu rzeki Motławy rozwijał się. Różne urządzenia portowe zajmowały dużo miejsca, dlatego zdecydowano się magazyny przenieść na przeciwny brzeg. Cala niewielka wysepka została zabudowana ceglanymi spichlerzami. Jeden stał obok drugiego i każdy miał swoją nazwę. 
Wśród nich był "Spichlerz Królewski". Jak sama nazwa wskazuje wybudowany został dla króla polskiego. Królowie mieli swoje majątki i pola. Zboże z tych dóbr, podobnie, jak z dóbr szlacheckich w całej Polsce płynęło Wisłą do Gdańska, gdzie było przeładowywane na większe morskie statki, płynęło dalej w świat. Gdańsk obiecał królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi, że otrzyma na Ołowiance spichlerz tylko dla siebie. Obok niego miał stanąć pałac i ogromna stajnia, żeby władca miał wygodne mieszkanie, gdy przyjedzie odwiedzić port. Mieszczanie obiecali, że wybudują te budynki: "tak szybko, jak dadzą radę". Ula już zastanawia się ile czasu mogła zająć taka budowa. Okazuje się jednak, że Gdańszczanie nie śpieszyli się bardzo, Kazimierz Jagiellończyk nie doczekał, piękny i okazały spichlerz powstawał 150 lat, a dworu i stajni Gdańsk nie wybudował w ogóle... Ula szybko ocenia postępowanie mieszczan - brzydko zrobili. - Jednak szuka zaraz wytłumaczenie, bo może mieli jakiś powód? Choć król był dla nich dobry, a sami obiecali. Może nie mieli pieniędzy. Bardzo dużo wcześniej złota z miejskiej kasy poszło na wojny z Krzyżakami. To trochę ich usprawiedliwia.
Pozostaje jeszcze wyjaśnić małej Uli skąd się wzięła nazwa wyspy - znajdowały się na niej także magazyny, w których przechowywano ołów i stąd nazwa. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz