piątek, 26 kwietnia 2013

Biblioteka Gdańska PAN

Dawno, dawno temu z dalekiej Anglii do Gdańska płynął statek. Na jego pokładzie znajdował się człowiek, który bardzo kochał książki. Płynął, żeby zamieszkać w mieście u ujścia Wisły. Zabrał ze sobą swoje ukochane książki. Niestety już u samego wejścia do gdańskiego portu zdarzyła się tragedia. Statek zatonął. Szczęście w nieszczęściu, że zdarzyło się  to przy samym brzegu i uratowano pasażerów, uratowano nawet większość książek. Niestety naszemu bohaterowi podczas wypadku mocno uszkodził się wzrok, nie mógł już czytać. Dlatego postanowił podzielić się swoim księgozbiorem z mieszkańcami Gdańska. Przekazał swoja kolekcje miastu, a ono w zamian zapewniło mu mieszkanie. Pięć lat po tych wydarzeniach otwarto oficjalnie pierwszą bibliotekę.
Ula zawędrowała pod budynek Biblioteki Gdańskiej PANu. Piękne, stare książki słusznie znajdują się w pięknym  starym budynku. Z tej biblioteki jednak Ula nie będzie mogla zabrać żadnej książeczki do domu, gdyby coś ja zainteresowało mogłaby przeczytać je na miejscu w ślicznie zdobionej sali z mnóstwem stolików z lampkami, a nawet gniazdkami, żeby móc podłączyć komputer, bo mimo, że stara, to jednak jest nowoczesna biblioteka. Książki jednak tam są stare i korzystają z nich głownie naukowcy, którzy przygotowują poważne prace i dowiadują się z nich, jak dawniej wyglądał świat. Ula na razie chodzi do innej biblioteki, tej,  w której do domu może wypożyczyć śliczne bajki.



czwartek, 25 kwietnia 2013

Ratusz Staromiejski



Dawno, dawno temu, w czasach gdy w zamkach mieszkali prawdziwi królowie i można było spotkać rycerza, czyli w epoce zwanej średniowieczem w zbroi powstało miasto Gdańsk. Nie było ono jednak takie duże jak dziś. Jeszcze wtedy nie było Wrzeszcza ani Przymorza, ani wielu innych części dzisiejszego Gdańska. Tą część miasta, która jest najstarsza, powstała najwcześniej nazywamy Starym Miastem.
Podczas spaceru po Starym mieście Ula zauważa ładny budynek z wieżyczką – to Ratusz Starego Miasta. Kolejny już ratusz podczas wędrówek po Gdańsku. Również rajcy ze Starego Miasta, podobnie, jak i ci z Głównego Miasta chcieli mieć swój ratusz i taki budynek postanowili sobie wybudować.
W środku budynek jest bardzo pięknie ozdobiony. Są rzeźby i obrazy. Podobnie, jak  na w innych starych gdańskich budowlach. Jednak dekoracja Ratusza Staromiejskiego ma nietypowa historię. Większość tych wspaniałych dekoracji została stworzona przez artystów nie po to, żeby cieszyła oczy rajców i burmistrza, lecz dla zupełnie innych ludzi i innych budynków, przede wszystkim mieszkalnych kamienic. W ubiegłym wieku przez Gdańsk, przez Polskę, przez Europę i przez świat przetoczyła się wielka wojna, zwana drugą wojną światową. W trakcie jej trwania, bardzo dużo budynków zostało zniszczonych. Kiedy gdańszczanie po jej zakończeniu przystąpili do porządkowania  i odbudowywania swoich domów okazało się, że wiele pięknych kamienic nie nadaje się już do zamieszkania, trzeba je wyburzyć. Wtedy wyjęto z nich ocalałe piękne dekoracje i przeniesiono do ratusza, gdzie je dziś możemy oglądać. 
Jednym z rajców urzędujących w ratuszu był Jan Heweliusz. Człowiek ten pochodził z bogatej rodziny piwowarów, sam jednak, oprócz zajmowania się warzeniem piwa był astronomem- zajmował się obserwacja gwiazd, a przede wszystkim księżyca. Obserwował księżyc przez teleskop i stworzył mapy księżyca. Heweliusz żył w XVIII wieku, 350 lat temu, czyli w czasie kiedy nie było superdokładnych teleskopów, satelity, komputerów. Obserwował tez planety, chciał rozwikłać zagadkę pierścieni Saturna, ale to udało się dopiero wiele lat później innym astronomom. Jan Heweliusz do ratusza przychodził do pracy, kiedy był rajcą, ale przychodził tam też, dlatego, ze w jego piwnicach składował wyprodukowane  przez siebie piwo. Dziś możemy spotkać tego wybitnego gdańszczanina przed ratuszem. Tam znajduje się jego pomnik. 

Liebster Blog

 Dostałam bardzo miłą nominację do zabawy Libster blog.

 Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Odpowiedzi na pytania Eweliny: 

Co Cię skłoniło do prowadzenia bloga?
 Inspirujące miasto i jeszcze bardziej inspirująca córeczka
Ulubione danie?
Pierogi ruskie.
KFC czy McDonald’s?
KFC
Opisz się w trzech słowach.
hmm to trudne.
Co najbardziej drażni Cię u in?nych ludzi?
złośliwość
W jaki sposób najbardziej lubisz spędzać wolny czas?
czytać
Gdzie najbardziej lubisz spacerować?
po Wrocławiu
Ulubiona bajka z dzieciństwa?
Dziewczynka z zapałkami
Cola, Fanta czy Sprite?
Cola
Jakie lubisz filmy?
Wesołe
Ulubiony kolor?
 Żółty


Pytania ode mnie:
1. Książka czy film?
2. Żółty czy zielony?
3. Pierogi czy frytki?
4. Obcasy czy adidasy?
5. Zdjęcia  czy obrazy?
6. Szkło czy drewno?
7. Radio czy telewizja?
8. Dziecko czy dorosły?
9. Pies czy kot?
10 Lato czy zima?

(Nie wiem czy blogi nominowane przeze mnie mają mniejsza liczbę obserwatorów, niektóre raczej nie, ale nominuje te, które mi się podobają.)
http://podrozezmamaitata.wordpress.com/
http://archer81.blogspot.com/
http://krasnoludki-z-wroclawia.blogspot.com/
http://kraina-andersena.blogspot.com/
http://www.dzieckoprzedobiektywem.blogspot.com/
http://gdansk11.blogspot.com/
http://www.youtube.com/user/nadprzewodniki
http://musierowicz.blox.pl/html
http://ludzieswiata.wordpress.com
 http://agnestariusz.blogspot.com/

wtorek, 23 kwietnia 2013

piątek, 19 kwietnia 2013

Fontanna Neptuna



Ula nie wyobraża sobie, że w domu, z kranu mogłaby nie płynąc woda. Dziś to konieczność, żeby móc się napić ulubionej owocowej herbatki, żeby się wykąpać, czy umyć ząbki. Jednak dawno temu Gdańszczanie musieli przynosić wodę do domów wiadrami, z rzeki, albo ze studni, Dobrze było, kiedy takie miejsce było blisko i nie trzeba było daleko nosić ciężkiego wiadra.
Jedna ze studni powstała na Długim Targu. Mieszkańcy tej ulicy chcieli mieć blisko do wody. Jednak zwykła przysłonięta drewnem dziura, z której tryskała woda nie podobała się ani Gdańszczanom, ani ich gościom. Usunąć jej jednak nie można było, bo do wody wszyscy chcieli mieć blisko. Aby ratować wizerunek miasta burmistrz postanowił, że wybuduje w Gdańsku coś, co widział podczas swojej podróży do Włoch – fontannę. Tam, w ciepłym klimacie tryskająca z fontann woda przynosiła orzeźwienie w upalne dni, tu w Gdańsku miała zasłonić brzydką studnię. Miała być piękna, dlatego burmistrz do jej wykonania zatrudnił najlepszych mistrzów. Efekt był imponujący.
Główna rzeźba wyobraża Neptuna, postać zwierzeń dawnych Greków i Rzymian – boga opiekującego się morzami i oceanami. Trzyma w rękach trójząb, broń rybaków używaną dawno temu do łowienia wielkich ryb.
Dziś Gdańszczanie mają wodę w kranach. Tryskająca spod Neptuna woda przynosi orzeźwienie w upalne dni, a sama fontanna jest symbolem nadmorskiego Gdańska.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Brama Złota

Dziś celem spaceru jest Brama Złota. Ula już zaczęła wyobrażać sobie budynek ze złota, niczym pałac bajkowej księżniczki. U celu jej oczom ukazała się  jasno otynkowana budowla ze złotymi elementami. Brama jednak jest bardzo piękna, więc Ula bardzo się nie rozczarowała. Nazwa jej natomiast wzięła się z pomyłki. Dawno temu Gdańszczanie mówili na nią" Brama Długouliczna", czyli po prostu brama przy ulicy Długiej. Ula, podobnie, jak inne pełne fantazji dzieci pewnie wymyśliły by mnóstwo innych ciekawych nazw. Szkoda, że w dawnych czasach, kiedy ją wybudowano nie ogłoszono konkursu na najlepsze imię dla bramy, gdyby wzięły w nim udział dzieci, to Gdańsk miałby na pewno najbardziej interesująco nazwany budynek na świecie. W końcu małe dzieci mają mnóstwo ciekawych pomysłów. Fantazję miał także pewnie autor przewodnika napisanego prawie sto lat temu, w którym zapewniał, że w wielu różnych, starych księgach widnieje nawa "Brama Złota". Chyba ta nawa wydała się Gdańszczanom ładniejsza, bo tak już zostało, pomimo, że nikt już później tych starych ksiąg nie odnalazł, a wielu ich szukało. 
Przyglądając się bramie Ula odnajduje napisy w dziwnym języku. Wie już, że ludzie w różnych krajach mówią inaczej. Ale słowa wypisane złotymi literami są w języku, który zna wielu ludzi, jednak w żadnym kraju się w nim nie mówi. To bardzo stary język - łacina. Mówili nim dawniej ludzie w państwie, które przed wieloma wiekami było najpotężniejsze w Europie, obejmowało teren dzisiejszych: Włoch, Francji, Hiszpanii, Grecji i jeszcze wielu innych krajów. Jego stolicą był Rzym. Nazywało się Cesarstwo Rzymskie. Kiedy państwo przestało istnieć wiele ludzi mówiło jeszcze po łacinie, kiedy powoli język zaczął zanikać używali go jeszcze pisarze, lekarze, księża. Dziś nadal zna go wiele osób, mimo, że nikt nim nie mówi. Łacina jest pięknym językiem, wiele ważnych dla historii świata tekstów jest w nim napisanych. W tym języku także są napisane zdania na Bramie Złotej. Wielu przyjeżdżających do Gdańska obcokrajowców je dzięki temu rozumie.


Okoliczności powstania tej zimowej notki wiosną na fb

piątek, 5 kwietnia 2013

Bursztynowa Promenada Gwiazd

Ula widzi na chodniku coś dziwnego. Wychyla się z wózeczka, musi zobaczyć co to. Pomiędzy kostkami brukowymi w kawałku metalu odciśnięta jest ręka, a pod nią jakiś napis. Po chwili Ula widzi kolejny odcisk, i jeszcze jeden, i jeszcze jeden. Ula dalej podąża szlakiem wyznaczonym przez dłonie, aż nagle jej oczom ukazuje się wysoki słup również z metalu (jak się później dowiedziała jest to brąz, cenny metal, z którego powstają między innymi brązowe medale olimpijskie), a na nim mnóstwo dłoni. 
Oczywiście Ula czeka na wyjaśnienie zagadki "chodnikowych rąk". W Polsce i na świecie jest wielu aktorów. Ludzi, którzy grają w filmach i w teatrze. Niektórzy są znani w całym kraju, inni nawet na świecie. Ci najbardziej znani odcisnęli swoje ręce w chodniku nieopodal filharmonii. Na pamiątkę, że odwiedzili Gdańsk. Niektórzy aktorzy, ale także reżyserzy i ludzie innych zawodów współpracujący przy tworzeniu filmów w ogóle Gdańska nie odwiedzili, a ich dłonie widnieją na tym wysokim słupie. Gdańska aleja nie jest oryginalna. Skopiowano tutaj powstałą wcześniej w Międzyzdrojach.
Pozostaje jeszcze tylko odpowiedzieć na pytanie dlaczego nazywa się "bursztynowa"? Tu można tylko spekulować. Czy dlatego, że Gdańsk jest miastem bursztynu?