Dawno, dawno temu miasto otaczały mury
obronne, dookoła płynęła fosa, wszystko po to, żeby wróg nie mógł dostać się Gdańska.
Potężne fortyfikacje miały uchronić także mieszkańców przed krzywdami, jakie
mogły ich spotkać gdyby jakaś nieprzyjacielska armia weszła za mury.
W szesnastym wieku pojawiło się
zagrożenie, Szwedzi zza morza chcieli podbić Polskę, a więc także i Gdańsk.
Mieszczanie zaczęli przygotowywać się do oblężenia. Mieli już potężne mury,
fosę i bastiony. Potrzebowali jednak
więcej broni, armat, kuli armatnich, szabli, halabard i pik. Gdańsk był bogatym
miastem, dlatego niezwłocznie rozpoczęto gromadzenie uzbrojenia. Miejskie
magazyny napełniały się różnego rodzaju orężem, aż nagle…. Zabrakło w mieście
miejsca na składowanie tych ogromnych zapasów. Co postanowili zrobić rajcy? Rozpoczęli
budowę arsenału, czyli składu broni, czyli inaczej zbrojowni. Gdańszczanie
postanowili, że ich nowy magazyn będzie niezwykle piękny. Dlatego zatrudnili najwybitniejszego
gdańskiego architekta Antoniego van Obbergena.
Tak powstała Wielka Zbrojownia. Trzypiętrowy
budynek powstał z holenderskiej cegły i piaskowca ozdobiona jest mnóstwem
rzeźb, jak na skład broni przystało przedstawiających wojowników i rzymską
boginię wojny – Minerwę. Oczywiście, jak każdą miejska budowlę zdobi ją tez
herb Gdańska podtrzymywany przez lwy.
W ogromnych i przestronnych wnętrzach
zbrojowni dziś można zobaczyć prace studentów Akademii Sztuk Pięknych.
Na tyłach zbrojowni znajduje się Targ
Węglowy. Przed wiekami sprzedawano tam węgiel – dziś ślad jego pozostał tylko w
nazwie.
Ula obejrzała i Wielką Zbrojownię i Targ Węglowy przed Bożym Narodzeniem, kiedy odbywał się tam jarmark i kiedy można było spotkać tam prawdziwe renifery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz