Ula dostała się na Wyspę Sobieszewską przez most. Na początku było jej trochę smutno, że nie statkiem. Jednak przeprawa okazała się być interesująca. Most był pontonowy, czyli zbudowany na łodziach - pływający. Bardzo trzęsło podczas przejazdu. Most w tym miejscu potrzebny był już wiele lat temu. Przecież nie każdy ma łódkę, żeby pokonać Wisłę. Nie każdy ma też czas żeby jechać dookoła. Budowa jednak jest długa i kosztowna. Z pomocą przyszło wojsko. Zamontowało most pływający. Kiedy statek, albo żaglówka chce przepłynąć Wisłą w kierunku Bałtyku pontony rozsuwają się.
Na samej wyspie czekały Ulę kolejne atrakcje. Mnóstwo atrakcji. Zanim jednak dziewczynka ruszyła na wyprawę kamienną groblą, a potem brzegiem morza, które falami zalewało jej malutkie nóżki, a potem jeszcze lasem, przez rezerwat "Ptasi Raj", gdzie oprócz ptaków przeróżnych było też mnóstwo komarów posłuchała, jak to się stało, że u ujścia Wisły powstała wyspa.
Dawno, prawie 150 lat temu Wisła płynęła sobie spokojnie, jej wody od wód zatoki oddzielał niewielki fragment lądu. W pobliżu znajdowała się wieś Górki. Przyszła bardzo mroźna zima, lód pokrył rzekę, a potem zaczęły się tworzyć lodowe zatory. Woda nie mogła pokonać nowej, zimowej przeszkody, ląd okazał się łatwiejszym przeciwnikiem. Silna rzeka utorowała sobie nowe koryto. Jej wody płynęły z prądem po niewielkim kawałku lądu. Wisła podzieliła wieś na dwie części. Dziś jedna nosi nazwę Górki Wschodnie, a druga: Górki Zachodnie. Fragment Wisły, który wtedy powstał został nazwany Wisłą Śmiałą - na cześć śmiałego wyczynu jej wód, które poradziły sobie z lodową przeszkodą.
Od drugiej strony wyspę otaczają wody sztucznie zrobionego przekopu, pomiędzy Wisłą a Zatoką Gdańską. Tutaj nowy bieg odważnej rzece nadali ludzie, przekopując fragment lądu. Wszystko po to, by okoliczne wsie uchronić przed powodziami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz