piątek, 8 lutego 2013

Stocznia Gdańska i Solidarność, czyli historia, która wydarzyła się nie w czasach kiedy żyli królowe i rycerze, lecz całkiem niedawno.

Całkiem niedawno w Polsce żyło się zupełnie inaczej niż dziś. W sklepach nie było czekolady ani ulubionych Uli słoiczków z rybką. Było za to szaro i ponuro. W Polsce rządzili źli ludzie, a Polacy nie mogli iść na wybory, żeby wybrać lepszych. 
Pewnego sierpniowego dnia w Stoczni Gdańskiej jej pracownicy postanowili, że musi się coś zmienić, że już nie może być tak źle. I rozpoczęli strajk, czyli przestali pracować, przestali budować statki. W ślad za stocznią poszły inne zakłady i w Gdańsku, i w całej Polsce. Tak wielu ludzi przestało pracować, że źli rządzący musieli się zgodzić na pewne zmiany na lepsze. W ten sposób powstała "Solidarność"  wolny związek, który miał dbać o ludzi w pracy. To był pierwszy krok do zmian. To był początek. Potem jeszcze przez dziesięć lat w Polsce rządzili źli ludzie, ale w końcu odeszli. 
W Polsce zwykli ludzie mogli już wybierać, kto nimi rządzi, dlatego wszystko zaczęło się zmieniać na lepsze, powoli kraj stał się kolorowy. 
Ula rozgląda się po miejscu, gdzie kiedyś była stocznia, "w której wszystko się zaczęło", widzi bramę wejściową, a za nią niski budynek, w którym strajkujący pracownicy stoczni rozmawiali ze złymi rządzącymi. Widzi też bardzo wysoki pomnik - trzy ogromne krzyże. One przypominają, że w tych złych czasach wielu ludzi, którzy próbowali coś zmienić straciło życie. Dziś, także dzięki wydarzeniom w stoczni ludzie już w Polsce nie giną tylko dlatego, że chcą mówić prawdę. 
Wózeczek Uli trzęsie się na bruku przed stocznią. Przez to kołysanie, a także przez bardzo trudne dzisiejsze opowiadanie Ula usnęła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz