piątek, 22 lutego 2013

Tym razem wyjazdowo - Krosno koło Ornety

Czerwone auto wiozące Ulę powoli pokonuje pagórki Warmii i zbliża się do celu - do Krosna. 
Nad malutką zaśnieżoną miejscowością wznosi się  otoczony murem ogromny kościół. 
Ula trzymana na rączkach mija ogromna żelazną bramę, a za nią widzi okalające dziedziniec krużganki, czyli korytarz biegnący wzdłuż muru. 
Potem nadchodzi czas na kościół - barokowy. Kościoły, które zostały wybudowane w czasie baroku maja mnóstwo złotych ozdób, rzeźb, obrazów marmurów, pyzatych aniołków. 
Ula jeszcze posłucha dwóch legend:
Dawno temu, kiedy w Krośnie nie było jeszcze kościoła dwoje dzieci znalazły w rzece figurkę Matki Bożej zaniosły ją do domu. Następnego ranka figurka zniknęła, dzieci poszły bawić się nad rzekę i znów znalazły w tym samym miejscu, ta samą figurkę, znów zabrały ją do domu, ale historia powtórzyła się, jeszcze klika razy figurka wracała na miejsce nad rzeką. W końcu rodzice dzieci udały się po poradę do miejscowego księdza i ustalili, że trzeba wybudować nad rzeką kapliczkę i tam umieścić figurkę. Tak też uczynili. A potem, po wielu latach powstał kościół, żeby go wybudować, trzeba było przesunąć koryto rzeki - Drwęcy Warmińskiej a fundamenty kościoła wzmocnić dębowymi palami - to już akurat nie jest legenda.
Druga opowieść wiąże się z  czasami, kiedy przez Warmię przemaszerowały wrogie wojska ze Szwecji. Wtedy to kilku żołnierzy znalazło się akurat w Krośnie. Zabrali z kościoła figurkę i potłukli ja na kilka części i zrobili z niej kości do gry (podobne do tych, które dziś znajdują się między innymi w grach planszowych). Następnego dnia kości zniknęły a nienaruszona figurka znów była na swoim miejscu w ołtarzu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz